3 maja 2014

Rozdział 19



            Biegła najszybciej jak potrafiła, jednak miała wrażenie, że porusza się w zwolnionym tempie. Harry biegł za nią, próbując dotrzymać jej tempa. Po twarzy dziewczyny płynęły łzy, a serce waliło szaleńczym rytmem.
            Wbiegła na schody i pokonywała co drugi stopień. Nie czuła zmęczenia, kiedy wchodziła na co raz wyższe piętro, ponieważ w jej żyłach buzowała adrenalina. Ignorowała ludzi, których potrącała po drodze i nie zaszczycała ich ani jednym spojrzeniem. Kiedy dotarła na właściwe piętro, łzy przysłoniły jej widok. Zdołała dojrzeć trójkę chłopaków siedzących na krzesłach.
            Caroline na drżących nogach, z urwanym oddechem zbliżyła się do nich. Harry w końcu ją dogonił i opadł zdyszany na krzesła.
            - Jezu,  ma dziewczyna kondycję – sapnął. Przeczesał dłonią włosy po czym spytał: - Co z nim?
            - Wybudził się – powiedział  Zayn z ulgą w głosie, wypuszczając powietrze z płuc. Zaśmiał się cicho, kręcąc głową z niedowierzaniem. – Są u niego lekarze i robią rutynowe badania. Niedługo będziemy mogli go zobaczyć.
            Kiedy Niall dostrzegł Caroline, która stała nieruchomo, wpatrując się w martwy punkt, wstał z miejsca i podszedł do niej, patrząc na nią ze strachem w oczach, dostrzegając mokrą od łez twarz dziewczyny.
            - Dlaczego płaczesz, Caroline? – spytał stając przed nią. Kiedy nie odpowiedziała, spojrzał przez ramię i zwrócił się do przyjaciół: - Dlaczego ona płacze?
            - Może jest w szoku? – zastanowił się na głos Louis.
            - Caroline, powiedz coś! – powiedział głośniej Niall, potrząsając dziewczyną za ramiona. Caroline uniosła na niego wzrok, patrząc bardziej przytomnie niż wcześniej. W jej oczach znów zalśniły łzy.
            - Boję się, że kiedy zacznę czuć ulgę, to wszystko okaże się być złym snem – wyjąkała. – Boję się – szepnęła.
            - Care, to nie jest sen – powiedział spokojnym głosem Harry. Kiedy znów nie otrzymali żadnej reakcji od dziewczyny, Harry westchnął głęboko i uszczypnął dziewczynę w ramię. Caroline pisnęła cicho i spojrzała na niego zszokowana.
            - Dlaczego to zrobiłeś?! – spytała.
            - To nie jest sen – powiedział Harry. Ignorując jej pytanie. – Teraz mi wierzysz? – spytał ciszej.
            Caroline wzięła głęboki oddech i zakryła usta drżącą dłonią. Z jej ust wydostał się dźwięk, który był mieszanką śmiechu i ulgi. Zamknęła oczy i zagryzła wargę.
            - On naprawdę się obudził – szepnęła pod nosem. – Obudził się – powtórzyła i zaśmiała się, patrząc na chłopaków stojących wokół niej. Jak na zawołanie wszyscy zamknęli ją w mocnym uścisku pełnym radości.
            Caroline poczuła jak łzy szczęścia spływają jej po twarzy, a serce zalewa fala ulgi. 
 
            Niecałe pól godziny później lekarze wyszli z sali, gdzie leżał Liam i jeden z nich powiedział:
            - Możecie się zobaczyć z przyjacielem. Tylko nie przemęczajcie go, Liam musi wypoczywać – polecił, po czym posłał im przyjazny uśmiech i odszedł w stronę windy.
            Cala piątka stojąca na korytarzu spojrzała po sobie, nie wiedząc co zrobić. W końcu odezwał się Louis:
            - Może wejdźmy wszyscy? – zaproponował.
            Wszyscy kiwnęli głowami na znak zgody i ruszyli w stronę sali, jednak kiedy zauważyli, że Caroline stoi w miejscu i się nie rusza, obejrzeli się przez ramię.
            - Idziesz, Care? – spytał Niall uśmiechając się promiennie.
            - A… Co jeśli on mnie nie chce widzieć? – spytała drżącym głosem, zaciskając dłonie w pięści, chcąc powstrzymać ich drżenie.
            - Daj spokój, oczywiście, że chce cię widzieć. Przecież cię kocha – powiedział Zayn, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. – Chodź, Caroline – powiedział, patrząc na nią sugestywnie i machając dłonią, aby  w końcu się ruszyła. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i podążyła za chłopakami.
            Harry, który stał na czele grupy, zapukał delikatnie do drzwi, po czym nacisnął klamkę. Caroline poczuła jak serce podchodzi jej do gardła. Wzięła głęboki oddech, aby się uspokoić, po czym powolnym krokiem zbliżyła się w stronę drzwi. Jako ostatnia weszła do sali, gdzie leżał Liam i stanęła za plecami chłopaków, którzy stanęli przed łóżkiem szpitalnym.
            - Oj stary, wyglądasz niewyraźnie – rzucił Harry, przerywając niezręczną ciszę, która zapadła. Liam zaśmiał się jako pierwszy, ciszej i słabiej niż normalnie, jednak kiedy Caroline usłyszała jego śmiech, po jej twarzy spłynęły łzy. Myślała, że już nigdy nie usłyszy jego śmiechu.
            Nagle nie ważne dla niej było, czy Liam zechce z nią rozmawiać czy nie. Nie ważne było, czy będą razem, czy nie. Liczyło się dla niej tylko to, że Liam żyje i jest cały i zdrowy.
            Liam odchrząknął po czym spytał cicho:
            - Caroline? – W jego głosie pobrzmiewała nadzieja i smutek. Ten dźwięk spowodował bolesne ukłucie w piersi ciemnowłosej, która nie powstrzymywała łez płynących o jej twarzy. Z przerażeniem zauważyła, że chłopacy rozchodzą się na boki, likwidując tym samym jej zasłonę. I tak oto stanęła naprzeciwko Liama, unosząc na niego wzrok.
            Widok bladej twarzy Liama sprawił, że w oczach Caroline znów pojawiły się łzy. Chwiejnym krokiem, nie spuszczając wzroku z twarzy chłopaka, podeszła do niego bliżej po czym usiadła na krześle obok jego łóżka.
            - Tak bardzo cię przepraszam, Liam – wyszeptała chwytając go za dłoń. – Gdyby nie ja… - zaczęła łamiącym się głosem, jednak Liam jej przerwał:
            - Caroline, nie mów tak. To nie jest twoja wina – powiedział zmęczonym głosem. – Tylko moja. Przepraszam cię za to, że nie powiedziałem ci prawdy na samym początku – szepnął, unosząc ich splecione dłonie do ust i całując je delikatnie.
            Dziewczyna zaszlochała cicho, opierając głowę na materacu łóżka. Odczuła ulgę, jednak wyzuty sumienia nie dawały jej spokoju. Nie mogła znieść myśli, że to z jej winy Liam się tutaj znalazł.
            - Tak bardzo się o Ciebie bałam – wyszeptała, ocierając łzy z twarzy. Do jej uszu doleciał dźwięk zamykanych drzwi, ponieważ jak się domyśliła, czwórka chłopaków opuściła pomieszczenie.
            - Tak bardzo cię przepraszam – wyszeptał. – Zachowałem się samolubnie. Ja… Nie wiedziałem, że to stanie się takie poważne, i że trafię do szpitala… - westchnął ciężko, tłumacząc się jak małe dziecko.
            - Cii, to już nie ważne. Najważniejsze, że już wszystko z tobą w porządku – powiedziała Caroline, odgarniając Liamowi kilka zabłąkanych kosmyków z twarzy. Chłopak uśmiechnął się pod nosem, czując na swojej skórze dotyk palców Caroline.
            Na chwilę zapadła kojąca cisza, podczas której patrzyli sobie prosto w twarz, napawając się swoim widokiem. Caroline badała najmniejszy detal na twarzy Liama. Nawet kiedy wyglądał blado, wyglądał perfekcyjnie. W oczach Caroline znów pojawił się blask, który przygasł po rozstaniu z Liamem. Jej serce zostało uleczone i czuła, że nic innego nie potrzeba jej do szczęścia.
            - Jezu, na pewno wyglądam okropnie – zaśmiała się, wycierając mokrą od płaczu twarz.
            Liam uśmiechnął się i pogładził dziewczynę po policzku.
            - Moim zdaniem wyglądasz pięknie, kiedy płaczesz, Care – szepnął patrząc na nią lśniącymi oczami.           
            Dziewczyna zaśmiała się cicho, spuszczając wzrok na prześcieradło. Przygryzła wargę, po czym przysunęła swoją twarz do twarzy Liama.
            - Kocham cię – szepnęła nachylając się nad tym. Kosmyki ciemnych włosów połaskotały Liama w twarz, a ten uśmiechnął się promiennie, słysząc słowa dziewczyny.
            - Ja też cię kocham – odpowiedział, przyciągając ją do siebie.
            Ich usta się złączyły, powodując uwolnienie wszystkich emocji, które w nich siedziały. Miłość. Namiętność. Smutek. Żal. Tęsknota. Ten pocałunek był mieszanką tych uczuć, których nie potrafili wyrazić słowami. Liam całował Caroline żarliwie, bojąc się, że kiedy przerwie pocałunek, dziewczyna znów odejdzie. Wiedział, że nie może jej więcej stracić.
            - Proszę, obiecaj mi, że już nigdy nie odejdziesz – wyszeptał z desperacją w głosie Liam, kiedy odsunął swoją twarz od twarzy Caroline na odległość kilku milimetrów.
            - Obiecuję, Liam – odpowiedziała dziewczyna, całując go ponownie. Pragnęła, aby ten pocałunek przekazał mu całą szczerość i miłość, jaka się w niej kryła.  Wiedziała, że dotrzyma tej obietnicy, bo nie wyobrażała sobie życia bez Liama.
 
            Po jakimś czasie, Caroline wyszła z Sali Liama, czując, że czas najwyższy, aby chłopak porozmawiał sam na sam z przyjaciółmi. Usiadła na twardym krześle i oparła głowę o ścianę. Uśmiechnęła się sama do siebie, chociaż wciąż nie docierało do niej do końca to, że z Liamem jest wszystko w porządku.
            Czwórka chłopaków weszła do sali Liama, stając przed jego łóżkiem.
            - Jak tam z Caroline? – Niall postanowił przerwać ciszę, czując, że robi się coraz bardziej niezręcznie. Na twarzy Liama pojawił się szeroki, promienny uśmiech:
            - Wszystko w porządku Wyjaśniliśmy sobie wszystko i teraz powinno być tylko lepiej – powiedział kiwając głową. Jego przyjaciele uśmiechnęli się na widok radości na twarzy Liama.
            - Jezu, tęskniliśmy za tobą, Li – powiedział Zayn, podchodząc do niego jako pierwszy i zamykając go w mocnym uścisku.
            - Ja też za wami tęskniłem – wymamrotał Liam, który wciąż był ściskany przez przyjaciela. – Stary, dusisz mnie – zaśmiał się, kiedy Zayn w końcu go puścił.
            - Sorry – zaśmiał się, pocierając szyję z zakłopotaniem.
            - Nigdy więcej nie zachowuj się jak skończony idiota, dobra? – spytał Niall, także do niego podchodząc i przytulając go do siebie. – To moja rola, pamiętaj.
            Liam roześmiał się i przytaknął:
            - Okej, zapamiętam – obiecał.
            Jako następny podszedł do niego Louis, który spojrzał mu najpierw prosto w oczy, uśmiechając się szeroko.
            - Payne, ostatni raz spadł na mnie obowiązek opieki nad tymi idiotami – mruknął, próbując powstrzymać uśmiech. Liam w odpowiedzi zaśmiał się jedynie i wymienił się z Louisem długim, mocnym uściskiem.
            Jako ostatni podszedł do niego Harry, uśmiechając się do Liama delikatnie.
            - Wystraszyłeś nas – mruknął, spuszczając wzrok na swoje buty.        
            Liam spojrzał na niego z troską i westchnął ciężko:
            - Przepraszam, Hazz – powiedział cicho. – Obiecuję, że to się więcej nie powtórzy.
            - Liczę na to. Jak złamiesz obietnicę to skopię ci tyłek – pogroził Styles unosząc wzrok i uśmiechając się szeroko, a w jego policzkach pojawiły się dołeczki. Po smutku Harry`ego nie został nawet ślad.
            - Ej, tak w ogóle… To czy ktoś z mojej rodziny wie o tym, że leżę w szpitalu? – spytał zakłopotany Liam.
            - Właściwie to twoi rodzice powinny niebawem być – powiedział Louis, zerkając na zegarek. – Nie mogli przyjechać wcześniej, ale może to i lepiej. Zjawią się i zobaczą cię całego i zdrowego.
            - Tak, masz rację – przytaknął Liam. Nagle z jego piersi wydostało się głośne ziewnięcie, które przykuło uwagę wszystkich zebranych w Sali.
            - Oj stary, chyba potrzebujesz wypoczynku – powiedział Zayn. – Wyśpij się, wpadniemy do siebie później.
            - Okej – mruknął Liam, próbując znaleźć wygodną pozycję na twardym, szpitalnym łóżku.
 
            - Caroline, nie byłabyś tak miła i nie skoczyłabyś mi po kawę? – spytał Niall robiąc maślane oczy i rozsiadając się wygodniej na twardym krześle.
            - O, ja też poproszę! – zawołał Harry posyłając w stronę ciemnowłosej swój najlepszy uśmiech. Caroline westchnęła ciężko i spytała:
            - Jeszcze jakieś specjalne zamówienia, panowie? – powiedziała głosem ociekającym sarkazmem i uśmiechnęła się słodko.
            - Zjadłbym coś – mruknął Louis. Jego wypowiedź spotkała się z entuzjazmem całej czwórki, ponieważ wszyscy umierali z głodu.
            - No to ja zaraz będę – mruknęła zrezygnowana Caroline, wstając z krzesła.
            Szybkim krokiem ruszyła korytarzem, aż dotarła do windy, aby zjechać na parter, gdzie znajdował się bufet i automat z ciepłymi napojami. Wyzywając chłopaków w myślach i potępiając siebie samą za własną głupotę, że dała zrobić z siebie służkę, wyszła z windy i wzrokiem odszukała bufet, który według tabliczki znajdował się pięćdziesiąt metrów na prawo.
            Kupiła cztery kanapki, a do tego wzięła też butelkę coli i zapłaciła za wszystko. Następnie skierowała się do automatu, z którego kupiła dwie kawy. Ze wszystkich sił starała się chwycić wszystko na raz, co wyszło dość nieporadnie, jednak po kilku próbach w końcu udało jej się wziąć wszystkie zakupy do ręki.
            Zadowolona z siebie ponownie skierowała się do windy, dziękując Bogu za to, że lekarz, który wsiadł razem z nią, akurat kierował się na piętro Liama. Czułą, że cierpną jej ręce, dlatego z ulgą przyjęła dźwięk, który rozległ się w windzie, informujący ją o tym, że dotarła na miejsce. Z uśmiechem na twarzy wyszła na korytarz po czym skierowała się w stronę sali Liama. Będąc jakieś dwadzieścia metrów od miejsca, gdzie zostawiła chłopaków, gwałtownie zwolniła, ponieważ zauważyła, że do członków One Direction dołączyły dwie osoby. Jedna z nich, kobieta, witała się mocnym uściskiem z każdym z nich, a drugą osobą był mężczyzna, który rozmawiał z lekarzem stojącym nieopodal.
            Caroline poczuła jak serce odchodzi jej do gardła, ponieważ szybko zrozumiała, kim są ci ludzie. To rodzice Liama. Dziewczyna zagryzła wargę i przełknęła gulę, która stanęła jej w gardle. Spróbuj zachować spokój. Spróbuj zachować spokój – powtarzała sobie w myślach, jednak nie na wiele się to zdawało.
            Kiedy dziewczyna była wystarczająco blisko, że spojrzenia wszystkich spoczęły na niej, jej przerażenie jeszcze bardziej wzrosło. Spuściła wzrok na swoje buty i zrobiła dwa kroki w przód, zbliżając się do chłopaków.
            - Mam wasze zamówienia – wymamrotała.
            - Dzięki Care! – krzyknął Niall, który najwyraźniej nie zauważył dziwnego zachowania dziewczyny i nie usłyszał napięcia w jej głosie.
            - To ty jesteś Caroline? – Dziewczyna drgnęła, słysząc głos mamy Liama przy swoim ramieniu. Wysiliła się na blady uśmiech i spojrzała na nią przelotnie, ponieważ nie była w stanie spojrzeć jej w oczy.
            - Uhm, tak, to ja – powiedziała cicho.
            - Możemy z tobą chwilę porozmawiać? – spytał ojciec Liama, który stanął obok żony. Caroline poczuła się przytłoczona nagłą obecnością rodziców Liama. Nie była przygotowana na tą rozmowę. Wyrzuty sumienia zżerały ją od środka i nagle poczuła się sparaliżowana. Dlatego też jedynie słabo pokiwała głową i skierowała się wolnym krokiem za mamą Liama, która usiadła kilka krzeseł dalej. Caroline zajęła miejsce obok niej, a ojciec Liama usiadł obok niej. Dziewczyna przełknęła ślinę i po raz pierwszy spojrzała kobiecie w twarz. Przez chwilę próbowała się doszukać śladów złości lub niechęci względem jej osoby, jednak nic takiego nie odnalazła. Jedyne co dostrzegła to ciekawość i życzliwość. To ją zbiło z tropu. Mimo to jednak powiedziała:
            - Przepraszam za wszystko, co się stało – szepnęła bawiąc się nerwowo sowimi dłońmi. – Nie chciałam… Nie chciałam, żeby Liamowi stała się krzywda – głos jej się załamał przy ostatnich słowach, dlatego zamilkła nagle, przygryzając mocno wargę.
            - Caroline, nie jesteśmy tutaj po to, aby cię winić – powiedziała mama Liama, marszcząc brwi.
            - Ale… Przecież zasłużyłam na to – wyjąkała, ocierając łzy z twarzy.
            - Nie, nie zasłużyłaś – powiedział mocnym głosem tata Liama, kręcąc głową.
            - Nate i Holly wiele nam o tobie opowiadali. Liam… Cóż, mniej, ale na samym początku waszej znajomości wydawał się tobą prawdziwie zafascynowany – powiedziała kobieta, śmiejąc się cicho. Caroline poczuła jak rumieniec wstępuje na jej policzki. – Twierdził, że jesteś niezwykła – powiedziała, kładąc swoją dłoń na dłoni Caroline, która spojrzała na nią ze złami w oczach.
            - Naprawdę to powiedział? – szepnęła uśmiechając się przez łzy.
            - Naprawdę – potwierdziła. – Nie mamy prawa cię obwiniać za to, co się stało. Winę ponosi tutaj tylko Liam, który wykazał się wyjątkową niedojrzałością, ale nie ma już co o tym mówić – westchnęła głęboko. – Chcieliśmy ci podziękować za to, że dzięki tobie Liam znów zaczął cieszyć się życiem.
- No i chcieliśmy poznać tą dziewczynę, na punkcie której nasz syn całkowicie stracił głowę – dopowiedział tata Liama, uśmiechając się.
- Miał rację mówiąc, że jesteś śliczna – powiedziała mama Liama, a Caroline zaśmiała się cicho, znów się rumieniąc.
- Dziękuję pani – wymamrotała nieśmiało.
- Jaka pani, moja droga, mów mi Karen – zaśmiała się serdecznie po czym wskazała na mężczyznę siedzącego obok Caroline. – To mój mąż, Geoff.
- Miło mi was poznać – powiedziała Caroline uśmiechając się, czując jak w końcu całe napięcie ją opuszcza, a serce zalewa fala ulgi.
- Nam ciebie też – powiedział Geoff uśmiechając się uprzejmie.
- Kochanie, chyba czas żebyśmy zobaczyli się z Liamem, co? – spytała mama Liama wstając. – Wydaje mi się, że już się obudził… - zastanowiła się na głos, próbując dostrzec wnętrze Sali Liama.
- Tak, tak, chodźmy – powiedział mężczyzna idąc w ślad za kobietą i także wstając. 
 
Kiedy zapadł wieczór, wszyscy chłopacy zdecydowali się w końcu wrócić do ich apartamentu, aby przespać się po raz pierwszy od dawna we własnych łóżkach. W szpitalu została jednie Caroline wraz z rodzicami Liama, którzy byli akurat w gabinecie lekarza, uzgadniając i dopełniając ostatnie formalności, ponieważ jutro Liam miał zostać wypisany ze szpitala.
Dziewczyna zdając sobie sprawę z tego, że czas odwiedzin już dawno minął, rozejrzała się bacznie po korytarzu, po czym nie dostrzegając nikogo, wślizgnęła się bezszelestnie do sali Liama.
- Liam, śpisz? – wyszeptała, zbliżając się do łóżka.
- Jezu, Care, nie strasz mnie – odszepnął Liam. Dziewczyna zachichotała i stanęła obok łóżka.
- Znajdzie się dla mnie miejsce? – spytała.
- Pewnie, wskakuj – powiedział, robiąc jej miejsce. Dziewczyna z ulgą opadła na dość twardy materac, próbując ułożyć się wygodnie. Położyła się na boku, zwracając się twarzą do Liama i mocno się w niego wtulając.
- Coś mi się wbija w żebra – jęknęła na co Liam zaśmiał się cicho. – Nie powinieneś czasami leżeć w jakiejś vipowskiej sali z wypasionym łóżkiem i plazmą na ścianie? – zażartowała.
- Chyba ktoś zapomniał pokazać mojej vipowskiej karty – westchnął ciężko, kręcąc glową.
- Twoi rodzice chyba mnie polubili – szepnęła, splatając ich dłonie razem.
- Jak mogliby cię nie polubić, Care? – spytał Liam, unosząc brwi do góry. Dziewczyna wzruszyła ramionami, uśmiechając się jedynie. Postanowiła nic nie mówić, ponieważ nie chciała znów poruszać tego tematu.
- Co teraz? Co będzie dalej z nami? – Caroline w końcu zadała na głos pytanie, które dręczyło ją odkąd Liam się obudził.
- Po wakacjach najprawdopodobniej będę musiał wrócić do Londynu… - zaczął niepewnie, a Caroline pokiwała głową ze zrozumieniem. Spodziewała się takiej odpowiedzi. – Ale… Przecież możesz przyjechać tutaj ze mną. Zawsze chciałaś zamieszkać w Londynie, to świetna okazja – powiedział z entuzjazmem w głosie Liam.
- Tak, ale… Co z moim tatą? – spytała wzdychając. – Z Ellie? Mam za sobą zostawić całe moje życie tak po prostu?
- Do niczego cię nie namawiam, Care – powiedział Liam, gładząc ją po policzku.
- Wiem, wiem… Fakt, że chciałabym zamieszkać w Londynie. Pójść na studia… Ale… to po prostu wydaje mi się takie nie realne – powiedziała, śmiejąc się pod nosem.
- Dlaczego? Nie wierzysz, że twoje marzenie może się spełnić? – spytał, podpierając się na łokciu i patrząc na nią z góry. Caroline wlepiła wzrok w sufit.
- Nie wiem… Tak myślę – odpowiedziała.
- Moje się spełniło, więc twoje też się spełni.
Caroline zerknęła na niego, a jej uwagę przykuł delikatny uśmiech na ustach Liama.
- Jakie było twoje marzenie?
Chłopak odpowiedział po dłuższej chwili, uprzednio uśmiechając się szeroko. Spojrzał na nią z czułością w oczach i przez chwilę wstrzymał z nią kontakt wzrokowy zanim odpowiedział:
- Być z dziewczyną, którą kocham – powiedział cicho. Słysząc te słowa, Caroline poczuła jak łzy napływają jej do oczu a serce zaczyna bić mocniej. Widok ciemnych, szczerych oczu Liama wpatrzonych w nią był wszystkim, czego w tamtym momencie potrzebowała.
Przyłożyła dłoń do twarzy Liama i uśmiechnęła się.
- Wszystko się ułoży Caroline, zobaczysz. Obiecuję ci – zapewnił Liam przyciągając dziewczynę bliżej do siebie. Poczuła wargi Liama na czubku głowy i uśmiechnęła się. Przymknęła oczy, czując jak całe jej ciało się odpręża, czując kojące ciepło pochodzące z uścisku Liama. Czuła się przy nim tak niesamowicie bezpieczna.
Wierzyła w jego słowa. Wierzyła, że wszystko jakoś się ułoży. Przetrwali już tyle, więc przetrwają i to.
Przecież mówią, że prawdziwa miłość wszystko zwycięży, prawda?      
Cześć kochani! Jak podoba wam się ostatni rozdział? Długi, prawda? Nie sądziłam, że taki wyjdzie haha. Może to wam wynagrodzi fakt, że ostatnie były takie krótkie. Myślałam nad tym, czy nie podzielić go na dwa rozdziały, ale jednak zdecydowałam się zostawić tak jak jest.
Epilog zostanie opublikowany za tydzień, czyli 10 maja.
Jeśli przeczytałaś rozdział, skomentuj proszę! <3

20 komentarzy:

  1. Ojeju wiedziałam,że Liam się obudzi poprostu to wiedziałam.Liam i Cara oni są słodcy.Szkoda,że to już koniec przywiązałam się do tego opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudnowny! @mysweetiejade

    OdpowiedzUsuń
  3. Juz koniec? Nieee!
    Rozdział idealny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. świeeeeeeeeeeeeeeetneeeeeeeeeee :) NIE, TYLKO NIE KONIEC. BĘDĘ TĘSKNIĆ :'C

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowity ale hej!Jak to koniec?!?! Ja tu sie domagam nastepnej czesci,inaczej sobie tego nie wyobrazam :D Masz mi w nastepnym rozdziale napisac,ze bedzie czesc druga xD
    Ciesze sie,ze miedzy nimi dobrze a rodzice Liama ją polubili ;3
    Czekam na epilog i info :D
    Syl xx
    btw nominowałam Cie do Liebster Award! Więcej info u mnie :) http://mi6andonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny jak zwykle : )))
    nie mogę się doczekać epilogu !
    a będzie jakaś 2 część czy coś ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezu , zajebiste. *O*
    Koniec.? :c
    Ale będzie jakaś 2 część , nie.? xD
    Weź mnie nie zostawiaj. :c
    Ale rozdział wyszedł per-fect. <3
    Jak zawsze. ;D
    Przepraszam , że innych nie komentowałam , ale , cóż , jestem dosyć strasznym leniem XD
    Ale przysięgam ci z dłonią na sercu , że czytałam każdy z zapartym tchem. :*
    Czekam na epilog.! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział!
    W ogóle świetny blog! :D
    Czekam na epilog! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne, świetne, świetne!!!!! Kocham to opowiadanie jest mega!!! Szkoda że to już kniec :( czekam na epilog :) ily @crazy_blob

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku, tak strasznie się bałam! Naprawdę zaczynałam już myśleć, że postanowiłaś nas wszystkich dobić i uśmiercić Liama. Chyba bym tego nie zniosła, serio. Na szczęście chłopak się wybudził, a ponieważ lekarz pozwolił wszystkim się z nim zobaczyć, potwierdziła się informacja, że już nic nie zagraża jego życiu. Poczułam ogromną ulgę, kiedy wreszcie to do mnie dotarło, tym bardziej, że ani przez chwilę nie pomyślałam, że Liam może być źle nastawiony w stosunku do Caroline. Hm, wydaje mi się, że oboje popełnili błędy. On tak właściwie ją oszukał, a ona zareagowała może nieco zbyt impulsywnie, gdy prawda wyszła na jaw. Niestety tak to już czasem bywa, najważniejsze, że wszystko sobie wyjaśnili.
    Moment, w którym chłopcy kolejno podchodzili do swojego wciąż jeszcze w nie najlepszym stanie przyjaciela był naprawdę wzruszający. Pokazałaś, jak bardzo są ze sobą związani, wydaje mi się, że oni sami też dodatkowo mocno to odczuli po tak pełnej grozie sytuacji.
    Trochę się obawiałam tego spotkania z państwem Payne. Niby wydaje się, że taki dobry człowiek jak Liam zapewne będzie miał kochanych rodziców, zresztą Caroline naprawdę nie jest winna temu, co się stało, ale różnie to bywa, zwłaszcza matki agresywnie reagują, kiedy coś się dzieje z ich dziećmi. Na szczęście nic takiego się nie stało, mama i tata Liama okazali się wspaniałymi, ciepłymi ludźmi, wyraźnie zresztą polubili wybrankę syna, co bardzo mnie cieszy. Skoro ten związek ma aprobatę rodziców, na pewno wszystko jakoś się ułoży. Jasne, wciąż istnieje problem kariery Liama plus odległość, której jak na razie nie są w stanie zwalczyć, ale zgodnie z ostatnimi słowami rozdziału wierzę, że prawdziwa miłość jest w stanie zwyciężyć wszystko.
    Piękny rozdział, szkoda mi, że to już koniec, ale zawsze pozostają miłe wspomnienia. Czekam na epilog <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział <3333333.
    Aż szkoda że koniec :'(.

    @JMcik

    OdpowiedzUsuń
  13. rozdział jest cudowny..<3
    smutno mi że to już ostatni...
    mam nadzieję że zaczniesz pisać kolejne ff...:)
    @PPatryczeczek

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak to dobrze, że Liamowi nic nie jest! Tak się strasznie bałam, że go uśmiercisz, ale na szczęście tego nie zrobiłaś! :) Uff, bo wiesz moje serce mogłoby tego nie wytrzymać:D
    Cieszę się, że rodzice Liama polubili Caroline i nie są na nią źli. W sumie to nie mieliby powodu złościć się na nią:)
    Chłopaki! Ale z was lenie! Nie ładnie wyręczać się tak biedną dziewczyną! Dżentelmeni się znaleźli! Ughh! :D
    Szkoda, że to już ostatni rozdział, polubiłam to opowiadanie i jest mi przykro że tak szybko się skończyło, no ale cóż, wszystko co dobre szybko się kończy prawda? :)
    Także ten, no ten... czekam na epilog!
    Pozdrawiam Asiek:*

    OdpowiedzUsuń
  15. świetny jest mi smutno ze to juz koniec

    OdpowiedzUsuń
  16. Cześć! :)
    Rozdział przeczytałam już dawno i nie wiem, jak to się stało, że nie skomentowałam. :o Przepraszam i już się za to biorę!
    Biedna Caroline, nie mogła uwierzyć w to, że Liam naprawdę się obudził. A właściwie, to się bała. To było przykre, ale też na swój sposób piękne. Nie chciała w to wierzyć, bo bała się, że to tylko sen. To trochę taki dowód miłości. ;)
    Bałam się spotkania Liama i Caroline. Myślałam, że chłopak nie będzie chciał z nią rozmawiać, ale w końcu ona nic złego nie zrobiła. Pewnie mu bardzo ulżyło, gdy okazało się, że jest z chłopakami i mu przebaczyła.
    Spodobało mi się przywitanie przyjaciół z Paynem. Fajnie, że opisałaś każdego z osobna. To też trochę pokazało ich charaktery i to, co się u nich i w nich działo, gdy chłopak leżał w śpiączce. Dobrze Ci to wyszło. Krótkie fragmenty, a w sumie wiele powiedziały. ;)
    Nie dziwię się, że Caroline była tak zdenerwowana przed spotkaniem z rodzicami Liama. Ale miałam przeczucie, że wszystko będzie dobrze. I się nie myliłam! :) Jego rodzice są bardzo mili i przyjacielscy. Dobrze, że nie obwiniają o to wszystko dziewczyny, bo to w końcu nie jej wina. Widać, że ją polubili. :)
    Ach, niech ona zamieszka z Liamem w Londynie! Przecież z przyjaciółką i tatą będzie mogła się widywać. A prawdziwa miłość jest tylko jedna i trzeba o nią dbać i ją pielęgnować. Tyle już przeszli i wreszcie im się udało, więc niech wreszcie będą razem! :)
    Marzenie Liama było cudowne. Ach, jak ja bym chciała coś takiego usłyszeć od chłopaka! Szczęściara. :)
    Cieszę się, że wszystko skończyło się dobrze. Tak miało być! :D
    Nie mogę doczekać się epilogu, jestem ciekawa co tam napiszesz. Ale z drugiej strony nie chcę go, bo to oznacza koniec tej historii. Ech. :(
    Rozdział cudowny. Na początku był trochę smutny, a potem bardzo radosny. Moje serducho się cieszy! :D I masz rację, jest bardzo długi. To fajnie! :) No i wreszcie udało Ci się taki długaśny napisać. :D
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy, ósmy rozdział. :)
    www.marzenia-duszy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Och! Ach! Wybudził się. Ulżyło mi, bo już się bałam, że dostała jakieś złe wieści, że coś się pogorszyło. Cieszę się, że znów są razem. :) Mam nadzieję, że coś wymyślą i Caroline będzie mogła z nim być nawet po wakacjach. A na razie niech się cieszą sobą. :) Gdy zjawili się rodzice Liama, bałam się, że będą na nią źli, że surowo ją ocenią, ale dobrze, że jendak okazali się przyjaźnie nastawieni. :) Cieszy mnie bardzo fakt, że rozdział wyszedł Ci taki długi. :)) I Liam na szablonie jest taki... taki mrrr ;* Kiedyś mi się nie podobał, ale kiedy ja widziałam jego zdjęcia, hahaha, bardzo dawno temu. A teraz tak wpisałam go w googlach... wyprzystojniał. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Naprawdę ciężko mi uwierzyć, że to już ostatni odcinek tego opowiadania! :o Tak szybko mi to przeleciało, że to szok. W gruncie rzeczy jest mi trochę przykro, że już niedługo będziemy musieli pożegnać się z tym blogiem. Niezmiernie go lubię, ale jak to mówią wszystko co dobre szybko się kończy. ;c
    Sam ostatni rozdział jest naprawdę cudowny! Długi i po prostu przekochany, nie da się go jakkolwiek skrytykować, bo jest naprawdę fajny. Liam i Care są świetną, przesłodką parą i kibicuję im od samego początku! Cieszę się oczywiście, że z Liamem wszystko w porządku i że doszli z Caroline do porozumienia i znów są razem. Tak bardzo się kochają, ze inaczej być nie mogło! Z początku trochę wystraszyłam się, kiedy pojawili się rodzice Liama. Bałam się, że oni faktycznie będą obwiniać Care o to co stało się Liamowi, ale jak widać są bardzo mądrymi ludźmi i podeszli do brunetki bez żadnych uprzedzeń. :)
    No nic, będę kończyć, ale powiem jeszcze tylko, że nie mogę się doczekać epilogu, który dam sobie rękę uciąć, będzie tak samo dobry, jak ten rozdział! Pozdrawiam i do napisania <3

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K