Wracając do do domu zaszli po drodze do małego marketu i kupili opakowanie lodów karmelowo-śmietankowych na które
miała ochotę Caroline. Przez całą drogę dziewczyna oglądała zdjęcia, które
dzisiaj zrobili i śmiała się do rozpuku.
- Patrz jakie fajne! – krzyknęła i
zaśmiała się, pokazując zdjęcie Liamowi. Chłopak zerknął na wyświetlacz i
zawtórował jej, widząc zabawną minę jaką zrobił, która w towarzystwie zeza, wyglądała jeszcze zabawniej.
Liam objął Caroline ramieniem, a ona
oparła głowę na jego piersi. Szli powoli, nie śpiesząc się nigdzie i
delektując czasem spędzonym w swoim towarzystwie. W pewnym momencie Liam
zerknął na ciemnowłosą i niepewnie zapytał:
- Care, myślałaś może kiedyś nad
tym, aby odwiedzić swojego tatę?
Dziewczyna zastygła w bezruchu,
wyplątując się z objęć Liama. Chłopak spojrzał na nią zdezorientowany i jego
twarz wykrzywiła się w grymasie niezadowolenia. W tęczówkach Caroline błysnął
strach. Zmarszczyła brwi i przygryzła wargę wypuszczając głośno powietrze z
płuc.
- Co jakiś czas się nad tym
zastanawiam. Myślę sobie, co by się stało gdybym go odwiedziła... – powiedziała
po chwili ciszy. Wypowiedzenie tych słów przyszło jej z wielkim trudem,
ponieważ zaraz jej umysł został zaatakowany wieloma niechcianymi myślami.
-Chciałbyś go odwiedzić? – Liam
drążył temat, a Caroline westchnęła sfrustrowana.
- Nie wiem – mruknęła.
- Jak to nie wiesz? – spytał
zdezorientowany. Dziewczyna zacisnęła usta w geście irytacji.
- No nie wiem, po prostu! – fuknęła.
– Nie wiem czy byłabym w stanie spojrzeć mu w oczy po tym wszystkim! –
krzyknęła nagle przyspieszając kroku, czując jak łzy napływają jej do oczu,
zasłaniając pole widzenia. Otarła je gniewnym gestem i wzięła głęboki oddech.
Liam pobiegł za nią i delikatnie, lecz
stanowczo chwycił jej nadgarstek i zmusił, aby stanęła przodem do niego.
Przyjrzał się jej badawczo i kciukiem otarł łzy z jej twarzy, a następnie
pochylił się nad nią i złożył długi i delikatny pocałunek na jej ustach.
Dziewczyna przymknęła powieki i zacisnęła dłoń na jego koszulce.
- Przepraszam, że tak drążyłem temat
– szepnął biorąc jej twarz w obie dłonie i wpatrując się w nią. Caroline
spuściła wzrok na swoje stopy.
- Przepraszam za to, że na ciebie
nakrzyczałam. Nie chciałam...- wymamrotała i westchnęła ciężko, kręcąc głową.
- Nie, nie szkodzi. Miałaś prawo! –
powiedział Liam szybko. – Ja po prostu... Nie wiem, pomyślałem, że... Może
spotkanie z nim wyszłoby ci na dobre? Nie możesz odwlekać tego momentu cale
życie. Im szybciej się z nim spotkasz, tym łatwiej będzie naprawić relację
między wami. Bo chcesz tego, prawda? Chcesz, aby wasze stosunki się poprawiły?
- Tak, oczywiście, że chcę. Ale co jeśli on mnie nienawidzi? Ja najbardziej boję się odrzucenia, że nie będzie chciał ze mną rozmawiać – szepnęła drżącym głosem z i zacisnęła powieki.
- To się nie stanie. Twój tata cię kocha, wybaczy ci wszystko, zobaczysz. Nie masz się czego obawiać, będę przy tobie, Caroline – powiedział Liam, chwytając ją za dłoń i całując opuszki jej palców.
- Jak ja mu spojrzę w oczy Liam... Po tym wszystkim... – wyszeptała chowając twarz w dłoniach i odsuwając się znowu od niego. Zaczęła chodzić w te i wewtę, przeczesując co chwila włosy dłonią.
- A jak spojrzysz mu za rok, czy dwa, kiedy wyrzuty sumienia staną się jeszcze większe, a poczucie winy wzrośnie, co? – spytał Liam, czując, że powoli traci pomysły na to, jak przekonać Caroline do podjęcia właściwej decyzji. Nie chciał jej zmuszać, nie miał do tego prawa, dlatego z całej siły starał się nakłonić ją do właściwego wyboru.
Podszedł do niej i złapał za ramiona. Dziewczyna spojrzała na niego swoim rozbieganym spojrzeniem i opuściła ramiona w dół, zmniejszając dystans między nimi i kładąc głowę na piersi Liama.
- Zaufaj mi, proszę – szepnął Liam splatając palce swojej dłoni z palcami Caroline. – Wiem, że się boisz, ale tak będzie lepiej. Będziesz wiedziała na czym stoisz i będziesz mogła żyć dalej bez wyrzutów sumienia...
Przez dłuższą chwile stali w milczeniu, objęci, a Liam wiedział, że Caroline rozmyśla nad jego słowami. Bał się usłyszeć najgorszej odpowiedzi. Bał się, że odmówi, nie chciał tego. Ale tak się nie stało. Zamiast tego, Caroline uniosła głowę do góry, cofnęła się o krok i chwyciła jego dłonie, ściskając je mocniej.
- Dobrze, niech będzie. Ufam ci, Liam - wyszeptała i stając na palcach, pocałowała go w policzek.
Liam odetchnął z ulgą, ciesząc się, że dziewczyna postąpiła właściwie. Miał jeden powód do radości, który nie zdołał zwyciężyć nad poczuciem winy, kiedy usłyszał trzy proste słowa od Caroline.
Ufam ci, Liam. Te słowa nieznośnie odbijały się echem w jego głowie, siejąc spustoszenie w jego myślach. Znów to pieprzone poczucie winy. Kiedy znikało na chwilę, wracało w najmniej spodziewanym momencie ze zdwojoną siłą.
Wyruszyli o świcie następnego dnia, ponieważ czekała ich prawie sześciogodzinna droga. Liam zasiadł za kierownicą, włączając cicho radio, aby nie przeszkadzało Caroline, która spała na tylnym siedzeniu.
Z małego miasteczka jechał do kolejnego, więc niezbyt bał się, że ktokolwiek go pozna. Ale na wszelki wypadek wziął okulary słoneczne i snap back`a, a na siebie założył najbardziej zwyczajne ubrania jakie miał, aby nie mieć problemu z wtopieniem się w tłum.
Po dwóch godzinach Caroline wybudziła się i przesiadła się na przednie siedzenie obok Liama. Uwadze szatyna nie umknął fakt, że Caroline jest dzisiaj przygnębiona i milcząca. Ale w sumie, nie ma czemu się dziwić.
- Wszystko będzie w porządku Care – szepnął sięgając do jej dłoni, którą ścisnął w pokrzepiającym geście. Ciemnowłosa zerknęła na niego i pokiwała żarliwie głową, chcąc przekonać siebie samą do tych słów.
Liamowi po kilku minutach zaczęła ciążyć cisza panująca w samochodzie, więc poprosił:
- Opowiedz mi o swoim najlepszym wspomnieniu związanym z tatą...
Dziewczyna zmarszczyła brwi, patrząc na niego. Była zdziwiona jego nagłą prośbą, jednak zrozumiała jej cel. Liam chciał, aby Caroline pomyślała o radosnych momentach spędzonych z tatą, nie o tych smutnych.
- Moje siódme urodziny – zaczęła, uśmiechając się pod nosem na to wspomnienie i wpatrując się w błękitne niebo. – Mam urodziny w styczniu, więc było wtedy zimno, zabrał mnie na lodowisko, pierwszy raz. Uczył mnie jeździć na łyżwach, było bardzo zabawnie. Szybko załapałam jak się to robi, jednak mój tata nie był mistrzem w jeździe na lodzie i zaliczył kilka bolesnych upadków z których miałam niezłą polewkę – zaśmiała się cicho. – Po półtora godzinnej jeździe byliśmy zmarznięci, więc poszliśmy do kawiarni, gdzie tata zamówił dla nas ogromne, pyszne gorące czekolady z bitą śmietaną i kolorową babeczkę, w którą wbił jedną świeczkę i zaśpiewał mi sto lat. Przy wszystkich ludziach w kawiarni. Po chwili ludzie dołączyli się do niego i blisko dwadzieścia obcych osób życzyło mi wszystkiego najlepszego – uśmiechnęła się przygryzając wargę, czując jak do oczu napływają jej łzy. – Tak... To był cudowny dzień – szepnęła zerkając krótko na Liama, który także się uśmiechnął. Pokiwał głową i wolną dłonią sięgnął do jej głowy i pogładził ją po włosach.
- To musiało być cudowne – powiedział.
- Było, to chyba moje najlepsze urodziny.
Caroline więcej się nie odezwała. Pogrążona we własnych myślach i wspomnieniach, siedziała z głową zwróconą w stronę szyby. Liam kilkakrotnie próbował nawiązać ponowną rozmowę jednak na próżno. Odpuścił więc i także zamilknął, całkowicie skupiając się na drodze.
Kiedy dojechali na miejsce, było południe. Zatrzymali się na podjeździe przed dużym budynkiem i przez dłuższą chwilę milczeli. W końcu Liam spytał cicho:
- Gotowa?
- Nie – powiedziała szybko, napiętym głosem, zaciskając dłonie na kolanach i wpatrując się przed siebie. Liam westchnął zmartwiony i opiął swój pas. Usiadł bokiem, aby być bliżej dziewczyny. Sięgnął do jej twarzy i zmusił ją, aby na niego spojrzała. Odgarnął ciemne kosmyki z jej policzków i pocałował w usta. Na początku pocałunek był delikatny i niewinny, jednak kiedy dziewczyna zaczęła z większym zaangażowaniem oddawać pocałunek, Liam nie pozostawał jej dłużny. Całowali się zachłannie, badając fakturę swoich ust. Język Liama penetrował wnętrze Caroline, która czuła jak jej lęk szybko znika.
Pocałunek z Liamem pozbawił ją tchu i kiedy się od siebie odsunęli, chwile jej zajęło, aby w końcu wydusić:
- Dobra taktyka, kochanie – powiedziała z przekornym uśmiechem. Liam uśmiechnął się szeroko, ciesząc się, że udało mu się chociaż na chwilę rozweselić dziewczynę.
- Mam iść z tobą, czy wolisz iść sama? – spytał z troską w oczach.
- To jest sprawa, którą muszę załatwić sama. Sama muszę stawić czoła problemowi – odpowiedziała cienkim głosem, kiwając głową. – Ale... Jeśli okaże się,że... Tata mi wybacza, to... Zadzwonię po ciebie, okej? Na pewno będzie chciał cię poznać.
- Okej, będę czekał na telefon – odpowiedział, składając długi pocałunek na jej czole. – Powodzenia – szepnął, a po chwili dziewczyna wysiadła z auta, na miękkich nogach zbliżając się o drzwi wejściowych.
W myślach przerobiła już tyle scenariuszy tej rozmowy, że teraz już nawet nie miała siły przypuszczać, jak jej ojciec zareaguje. Biorąc głęboki oddech i zaciskając dłonie w pięści, wbijając w skórę długie paznokcie, przekroczyła próg ośrodka. Podeszła o recepcji i spytała siedzącą tam kobietę:
- Przepraszam? Gdzie znajdę Bena Millera? To mój tata – powiedziała ze ściśniętym gardłem. Kobieta zerknęła na nią, poprosiła o dokument tożsamości, a następnie powiedziała:
- Eleanor? – Wysoka brunetka krzątająca się po korytarzu uniosła głowę i spojrzała na nas. – Zaprowadź ją proszę do ogrodu, do pana Millera – poleciła. Młoda dziewczyna kiwnęła głową.
~ perspektywa Caroline~
- Proszę za mną – powiedziała do mnie i ruszyłyśmy w stronę wyjścia na ogród.
Serce waliło mi coraz głośniej i szybciej z każdym kolejnym krokiem, a dłonie pociły się niemiłosiernie. Starałam się oddychać równomiernie, aby uspokoić szalejące serce, jednak słabo mi to wychodziło. Tak bardzo bałam się go zobaczyć. Tak bardzo bałam się usłyszeć słowa odrzucenia od niego...
- Panie Miller, ma pan gościa. – Głos Eleanor wyrwał mnie z rozmyślań. Nawet nie wiedziałam, że jesteśmy na miejscu. Mężczyzna siedzący na ławce, czytający jakąś książkę obrócił się do nas ze zdziwieniem i nadzieją w oczach.
Domyśliłam się, że Eleanor już sobie poszła, więc stałam nieruchomo, nie mogąc wydusić z siebie żadnego słowa. Czułam gulę rosnącą w moim gardle, kiedy czułam na sobie spojrzenie ciemnych oczu taty. Po chwili nie mogąc na sobą dłużej panować, moim ciałem wstrząsnął spazmatyczny płacz. Schowałam twarz w dłoniach, nie potrafiąc dłużej patrzeć na ojca.
Poczułam jak jego ramiona owijają się wokół mnie opiekuńczym gestem, a dłoń taty gładzi mnie po plecach, aby mnie uspokoić.
- Nie płacz dziecko – szepnął. – Nie jestem na ciebie zły, Caroline...
Znieruchomiałam na chwilę i osunęłam się od niego, kręcąc głową.
- Jak możesz nie być na mnie zły? Postąpiłam tak podle i okropnie – wyszeptałam drżącym głosem. – Nienawidzę siebie za to, że pozwoliłam ci tutaj zostać... Samemu.
- Postąpiłaś tak, jak uważałaś za słuszne. Nie mam ci tego za złe, nigdy nie miałem. Po prostu... – zatrzymał się na chwilę, zaciskając usta i wzdychając ciężko. – Bardzo za tobą tęskniłem. Ale nigdy nie straciłem nadziei.
- Nadziei na co? – spytałam zachrypniętym głosem, nie bardzo rozumiejąc, co tata ma na myśli.
- Na to, że ty też za mną zatęsknisz – szepnął ze szklistymi oczami.
- Tato, ja zawsze za tobą tęskniłam. Po prostu... Nie byłam gotowa – wyszeptałam wtulając się w niego. – Było we mnie tyle gniewu, którego nie potrafiłam zrozumieć...
- Rozumiem Caroline, naprawę rozumiem – szepnął przytulając mnie mocniej. – Teraz wszystko się ułoży. Znów będziemy rodziną – zapewnił, a ja pokiwałam głową, ponownie zaczynając płakać.
Kiedy czułam, jak ramiona ojca oplatają moje drobne ciało, znów poczułam się jak dziesięciolatka, która przychodziła do taty z najmniejszą rozterką, szukając u niego pocieszenia. Nagle poczułam się tak, jakby te kilka miesięcy nie miały miejsca, jakby tata nigdy nie zniknął z mojego życia.
Wierzyłam w jego słowa. Wierzyłam, że znów możemy stać się rodziną.
Żałowałam jedynie, że aż tyle zajęło mi uświadomienie sobie tego, że popełniam błąd, nie chcąc wcześniej naprawić relacji z tatą.
Ale jak mówią, lepiej późno niż później, prawda?
Jak widzicie, końcówka rozdziału jest napisana z perspektywy Caroline. Uznałam, że tak będzie mi lepiej przedstawić tą sytuację, stąd taka zmiana, ale jednorazowa.
Wow, wygląda na to, że mój długi wywód pod poprzednim rozdziałem przyniósł jakiś skutek. Komentarzy było prawie dwa razy więcej niż zwykle. Dziękuję wam za to z całego serca. Nawet nie wiecie jak bardzo się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam taką ilość. :)
Mam nadzieję, że statystyka się utrzyma i pod tym rozdziałem także zostawicie swoją opinię:) Do napisania! x
Zapraszam na moje nowe opowiadanie
Ledwo zdążyłam skonczyc pisać komentarz pod ostatnim rozdziałem, a tu nagle pojawił się nowy. No coś takiego to ja lubię, tyle miałam czytania i radości, że lepiej być nie mogło. :) Rozdział bardzo ładnie napisany, emocjonalny, przepelniony troską i czułością względem drugiej osoby. Aż lezka się w oku kręci. Ileż ja bym oddała za takiego chłopaka jak Liam, przecież on jest idealny! Cholernie rozczula mnie ta jego bezwzględna troska o Caroline <3 Są wspaniałą parą i wiem, że się powtórzę, ale muszę napisać, ze mam ogromną nadzieję, że po wszystkim nic się pomiędzy nie zmieni ;c Scena w ośrodku była naprawdę wzruszająca i kochana. Póki co wszystko swietnie się układa i oby tak dalej.. :L Pozdrawiam! :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział na prawdę masz wielki talent! :')
OdpowiedzUsuńCzułość i oddanie Liama względem Caroline jest niesamowicie słodkie. Nawet mój chłopak nie jest taki dla mnie, chociaż bardzo się kochamy xD
OdpowiedzUsuńLekko mi się czytało ten rozdział. Wspomnienie Carol na temat urodzin spędzonych z tatą sprawiło, że się uśmiechnęłam.
Sytuacja w ośrodku z kolei mocno mnie wzruszyła. Cieszę się, że odzyskała tatę i mogą na nowo stworzyć rodzinę.
Twój talent jest godny wydania książki, naprawdę <3
Całuję :*
@Gattino_1D
Zapraszam do siebie: [gotta-be-you-darling] [spojrz-w-moje-oczy]
Rozdział jest cudowny! Chciałabym, żeby i mnie się tyle dobrego w zyciu przytrafiło co Caroline. Ciekawa jestem tylko czy Liam jej w końcu powie o tym, kim tak naprawdę jest, czy może Care dowie się w inny, mniej przyjemny sposób.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwoscią czekam na kolejny rozdzial xx
Kurcze nie będę się powtarzać ponieważ wszystko co chciałam napisać zostało już napisane wcześniej wiec pozostało mi tylko czekać na następny no i dużo weny życzę!
OdpowiedzUsuńrozdział świetny jak zawsze..uwielbiam cię.<3
OdpowiedzUsuń@PPatryczeczek
Boskie, masz na prawdę wielki talent <3 Czytanie tego to sama przyjemność :) xx. Zapraszam też do mnie (dopiero zaczynam) http://babyfanfiction.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuń@JamDiectioner :)
Jak zwykle rozdział ZAJEBISTY ! MASZ TALENT PO PROSTU I TO ZASZCZYT CZYTAĆ TWOJE "WYPOCINKI" pozdrawiam @bielejewska xx
OdpowiedzUsuńRozdział rewelacyjny czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń:3 rodzinka się zapełnia ;)
OdpowiedzUsuńteraz potrzeba jeszcze tylko czwórki zwariowanych chłopaków i opowiadanie będzie kompletne :P
czekam na kolejny rozdział!
Za każdym razem, kiedy wracam do tego opowiadania, myślę sobie jak bardzo uwielbiam Liama i Caroline jako parę. Są idealni i naprawdę do siebie pasują. Ale mam przeczucie i jestem niemal pewna, że nieszczerość Liama wszystko zniszczy i ten moment nieubłaganie nadchodzi. Ale póki co cieszę się, że Caro dała się przekonać i postawiła na spotkanie z tatą. Jak widać, nie było się czego bać i wszystko poszło dobrze. Oboje bardzo za sobą tęsknili, ale teraz mają idealną okazję, by nadrobić stracone lata. Zastanawiam się tylko, jak to będzie kiedy ojciec Caroline zobaczy Liama. Czy go rozpozna i właśnie w ten sposób prawda wyjdzie na jaw? No nie wiem, ale mimowolnie czekam na ten moment, choć będzie z pewnością bardzo przykry. Życzę dużo weny, kochana. Całuję <3
OdpowiedzUsuńCudowny. Jestem ciekawe kiedy Liam powie Caroline kim jest. @Naataaalina
OdpowiedzUsuńTo wszystko jest takie cudowne. Boję się momentu gdy Liam wyzna Caroline prawdę. No ale cóż w końcu wakacje się skończą.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. x @hellomylarreh
Rozdział napisany bardzo lekko, przez co czytało się go jeszcze milej niż zwykle. Pomysł opisania sytuacji z perspektywy Caroline było bardzo dobrym zabiegiem. Wczułam się i momentami miałam wrażenie, że przyglądam się wszystkiemu z boku. Wzruszyła mnie ta scena, naprawdę bardzo się cieszę, że tata Car przyjął ją tak ciepło. Widać, że bardzo mocno kocha swoją córkę. Nadal jednak nie mogę pogodzić się z tym, że Liam nie wyznał dziewczynie prawdy. Ta jego nieszczerość może wszystko zniszczyć... W każdym razie, rozdział cudny. Życzę dużo weny, pozdrawiam @_luvmyboobear
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! Życzę weny i czekam na następny rozdział xx @Wika_loves1D
OdpowiedzUsuńŚwietne :) Fajnie jest troszkę poczuć się jak Caroline. Bardzo mi się podoba sposób, w jaki piszesz. Życzę ci duuuuuuużo weny xx
OdpowiedzUsuńDobry wieczór, dobry wieczór ;*
OdpowiedzUsuńPiękny, wzruszający jak dla mnie rozdział. Spotkanie z tatą, wsparcie Liama, perspektywa Caroline. Wyszło Ci to całkiem dobrze, mnie się podoba! Ciekawa jestem jak przebiegnie spotkanie ojca z Payne'em :> Może to mężczyzna go rozpozna? ;o Albo jakaś inna akcja... Ciekawa jestem kiedy w końcu Li powie prawdę swojej dziewczynie. Boję się jej reakcji, boję się, że się tego wszystkiego przestraszy, że to ją przerośnie... Ale nie. Nie powinnam się tak tym martwić, przecież Ty ich nie skrzywdzisz, prawda?
Buziaki, Klau ♥
@ bulikowo
Dobrze, że Liam namówił ją na spotkanie z ojcem. Nic dziwnego, że bała się tego spotkania, ale rzeczywiście powinna to zrobić. Jak widać, opłaciło się, bo chyba odzyskała ojca. Pewnie gdyby nie Liam, to nie zdecydowałaby się na to. A nawet jeśli, to o wiele później, a tak to już ma najgorsze za sobą i wierzę, że teraz będzie tylko dobrze... No chociaż nie, bo jeszcze sprawa z tajemnicą Liama. Nie mogę się doczekać, kiedy on zbierze się na odwagę i powie jej prawdę o sobie. Jestem ciekawa, jak zareaguje. Boję się, że będzie na niego zła, rozczarowana... Ale oby go nie odrzuciła. Szkoda, że to tylko jednorazowa perspektywa Caroline, bo chętnie częściej bym poczytała takie fragmenty. :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że spotkała się z tatą, wyjaśnili sobie wszystko. :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, czytało się przyjemnie :)
Cudowny rozdział. Nie myślałam, że Caroline tak szybko zdecyduje się pojechać do ojca. Ale to dobrze. Liam miał rację, za rok czy dwa miałaby jeszcze większe wyrzuty sumienia. Ale czy nie pomyślał on o sobie? Za kilka miesięcy on też będzie miał większe wyrzuty sumienia. Już teraz go męczą i są nie do wytrzymania, więc jak będzie za kilka miesięcy? Powinien wreszcie się przełamać.
OdpowiedzUsuńDobrze, że spotkanie Caroliny z ojcem pisałaś z jej perspektywy. Na pewno łatwiej było Ci opisać jej uczucia. Ten moment był piękny. Od początku wierzyłam, że jej tata się na nią nie gniewa. W końcu to jego córka. Bardzo dobrze, że się przełamała. W końcu wsyztsko będzie jak dawniej. I to dzięki Liamowi. Teraz może być tylko lepiej. Choć w sumie... Przecież Liam też jej nie mówi całej prawdy. Czemu to wsyztsko jest takie skomplikowane? :(
Nie psiałam pod poprzednim rozdziałem, więc napiszę tutaj. Chcę być informowana o nowych rozdziałach. :)
Tu www.otchlan-czasu.blogspot.com
albo tu www.marzenia-duszy.blogspot.com
Pozdrawiam. <3
Nie wiem, jak Ty to robisz, ale niemal każdy Twój rozdział doprowadza mnie do łez ;x Faktem jest, że ostatnio zrobiłam się dużo bardziej wrażliwa niż wcześniej (o ile to w ogóle możliwe), mimo to jest to ogromny dla Ciebie plus. Najważniejsza cecha to umiejętność wywołania odpowiednich uczuć w czytelniku.
OdpowiedzUsuńChociaż na początku nie było łatwo, cieszę się, że Liam przekonał swoją dziewczynę do tego, by złożyła wizytę tacie. W pełni rozumiem jej zdenerwowanie a także gwałtowność, z jaką zareagowała, kiedy tylko poruszył ten temat. W końcu to dla niej bardzo bolesne. Na szczęście Liam spokojnie jej wszystko wytłumaczył, wyłożył odpowiednie argumenty, a dziewczyna wreszcie zrozumiała, że ma rację. Spotkanie z ojcem było naprawdę wzruszające, uśmiechałam się ze łzami w oczach, czytając o ich pojednaniu. Mam ogromną nadzieję, że ich stosunki znacznie się teraz poprawią, może nawet Care przedstawi tacie Liama. Tylko boję się, że wkrótce bohaterka dowie się, kim tak naprawdę jest jej ukochany... Ona tak mu ufa. Niestety przestanie, jeśli nie usłyszy prawdy z ust Payne'a, a nawet wtedy może poczuć się zraniona. Im dłużej Liam zwleka z tą decyzją, tym trudniej Caroline będzie się pogodzić z rzeczywistością.
Piękny, pełen emocji rozdział. Czekam na więcej <3 A co do tego powiadamiania: mnie nie musisz informować. Mam cię na liście blogów i od razu wiem, kiedy dodałaś rozdział :)
Pozdrawiam!
To jest juz kolejne twoje opowiadanie, ktore czytam. Masz na prawde talent! Dopiero komentuje teraz, bo czytam na telefonie i mi nie wygodnie pisac > . < Moge sie dolaczyc do czytajacych twoje opowiadania? :)
OdpowiedzUsuńBoże jaki cudowny rozdział. Ciekawe kiedy Liam powie jej prawdę. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Życzę weny <33 @Wika_loves1D
OdpowiedzUsuń